Kiedy odkryjemy, że dziecko nas okłamało, w naszych głowach pojawiają się ważne pytania a w sercach równie ważne emocje. Dlaczego skłamało? Czy to nasza wina? Co zrobiliśmy nie tak? Jak zareagować? Kłamstwo dziecka wytrąca nas z rodzicielskiej pewności siebie, odbiera nam poczucie, że panujemy nad wszystkim. Obawiamy się, że jeśli dziecko nas okłamie, to może to zrobić kolejny raz i kolejny.
A to oznacza, że nie będziemy mieli o nim żadnej pewnej wiedzy. Boimy się utraty zaufania wobec dziecka, ale też tego, że kłamstwo ujawnia brak zaufania dziecka do nas. Gniew, żal, złość i chęć ukarania – to częste rodzicielskie emocje wywołane przez kłamstwo dziecka. To normalne, że się pojawiają, jednak nie pomogą nam rozwiązać problemu. Najważniejsze, co musimy zrobić, gdy odkryjemy, że nasze dziecko kłamie, jest zrozumienie, dlaczego to robi.
Dlaczego dzieci kłamią?
Paul Ekman w książce „Dlaczego dzieci kłamią” opisuje dziecięce kłamstwa na podstawie własnych wieloletnich badań nad kłamstwem w ogóle, wywiadów z rodzicami oraz z samymi dziećmi. Wnioski potwierdza jego nastoletni syn, którego Ekman poprosił o komentarz oraz o napisanie jednego rozdziału książki. Mamy więc do dyspozycji perspektywę badacza oraz perspektywę dziecka. Co z nich wynika? Ogólny wniosek jest taki, że dzieci kłamią z tych samych powodów, dla których robią to dorośli. Oraz dlatego, że biorą przykład z rodziców. Dzieci kłamią przede wszystkim, aby uniknąć kary lub innych nieprzyjemnych konsekwencji swoich czynów. Karą może być tu nie tylko „szlaban na komputer”, utrata kieszonkowego, czy inny rodzaj sankcji stosowanych przez rodziców, ale także reprymenda, gniew lub niezadowolenie rodzica. Co więcej – dzieci kłamią dla uniknięcia kary/konsekwencji nie tylko w sprawach, w których rzeczywiście zawiniły (np. złamały zasadę, czy zakaz, umyślnie wyrządziły szkodę), lecz także wtedy, kiedy przeskrobały coś przez przypadek, nieumyślnie, przez brak wiedzy lub umiejętności przewidywania skutków działań. Kłamią, ponieważ boją się reakcji rodziców lub innych dorosłych. Drugim częstym motywem kłamstwa jest ochrona własnej prywatności. Kiedy dorośli nie chcą o czymś rozmawiać, po prostu to komunikują, rzadko jednak dajemy dzieciom prawo powiedzenia „Nie chcę o tym mówić” czy „Wolę to zachować dla siebie”. W takiej sytuacji dziecko może skłamać, by uniknąć rozmowy o czymś, co woli pozostawić w tajemnicy. Na pewnych etapach rozwoju swoich pociech rodzice muszą zagwarantować im prawo do sprawowania kontroli nad dostępem do informacji osobistych – pisze Paul Ekman. – Każdy człowiek potrzebuje prywatności i możliwości podejmowania własnych decyzji o tym, kto co wie na jego temat. Potrzeba takiej prywatności u dorastającego dziecka oraz jego niezależność od kontroli rodzicielskiej stoi w opozycji do rodzicielskiej potrzeby chronienia go przed wszelką krzywdą.
Inne motywy kłamstw, które wymienia Paul Ekman to:
– uzyskanie czegoś, czego nie da się uzyskać w inny sposób;
– kłamstwa z lojalności
– aby chronić interesy siostry, brata, czy przyjaciół;
– chronienie siebie lub kogoś przed krzywdą;
– uzyskanie podziwu czy zainteresowania ze strony innych (przechwałki);
– uniknięcie niezręcznej sytuacji społecznej (wymówki);
– uniknięcie zawstydzenia.
Dzieci wychowywane w środowisku, w którym używa się kłamstw, będą miały większą skłonność do posługiwania się kłamstwami. Badania naukowe pokazują, że stosowanie kłamstw przez rodziców jest jednym z podstawowych czynników skłaniających dzieci do mówienia nieprawdy. Jeśli sami kłamiemy w obecności dziecka lub okłamujemy dziecko, tym samym pokazujemy mu, że kłamstwo jest w porządku. Rodzice często nie myślą o tym, że w oczach dziecka kłamstwem są np. nieprawdziwe wymówki stosowane przez dorosłych w różnych sytuacjach społecznych. Kłamiemy, bo tak jest „zręczniej” lub po prostu wygodniej, bo taka jest społeczna konwencja i z wielu innych powodów. Jednak dziecko obserwujące rodziców nie jest w stanie zorientować się w rodzajach i odcieniach kłamstw – widzi tylko, że rodzice nie mówią prawdy.
Zdarza się też, że chcąc chronić dziecko, okłamujemy je. Na przykład kiedy mamy kłopoty, czymś się martwimy, a dziecku mówimy, że wszystko jest w porządku. Tymczasem dziecko widzi cierpienie rodzica i wie, że coś wcale w porządku nie jest. Zbyt surowe zasady, brak empatii, stawianie zbyt wygórowanych wymagań i brak wsparcia dla dziecka – to także sprzyja pojawieniu się kłamstwa. Tom Ekman (nastoletni syn Paula i współautor książki „Dlaczego dzieci kłamią”) przywołuje przykład swojego szkolnego kolegi, który słabo radził sobie z jednym ze szkolnych przedmiotów. Rodzice zagrozili mu karą, jeśli nie poprawi wyników. Chłopak nadal sobie nie radził, jednak kłamał rodzicom, że wszystko jest w porządku, bał się bowiem braku zrozumienia, kary i niezadowolenia rodziców. Pod koniec roku szkolnego był tak wystraszony tym, że rodzice dowiedzą się o jego wciąż słabych wynikach, że ukradł szkolne dokumenty, sfałszował swoje oceny i podmienił, by na świadectwie stopień był pozytywny.
Czy kłamstwo zawsze jest złe?
Absolutna prawdomówność wbrew pozorom nie jest zaletą. W relacjach społecznych kłamstwo ma swoje stałe, ugruntowane miejsce. Koleżance, która kupiła sobie nową bluzkę mówimy zazwyczaj, że wygląda w niej świetnie nawet, jeśli tak nie jest. Zdarza się też, że okłamujemy bliskich, chroniąc ich przed prawdą, która mogłaby ich zmartwić lub zranić. Używamy kłamstw, by przygotować komuś niespodziankę. Kłamiemy, by chronić swoją prywatność lub powierzone nam tajemnice. Kłamiemy też dbając o własne interesy lub by uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji. Albo po prostu dlatego, że tak jest wygodniej i łatwiej. Nie jest cenione skarżenie, ani prawdomówność pozbawiona taktu.
Zdarza się, że my, dorośli kłamiemy częściej, niż zdajemy sobie z tego sprawę. Rzecz w tym, że o ile niektóre kłamstwa są społecznie akceptowane, to inne tej akceptacji nie mają i działają destrukcyjnie na relacje międzyludzkie, podkopują zaufanie, niszczą bliskość. Gdy ma się lat siedem, dziesięć, czy trzynaście, nie zawsze udaje się odróżnić kłamstwo dopuszczalne czy wręcz społecznie wymagane od nieakceptowanego. Dziecięce kłamstwa mogą wynikać z niewiedzy, braku doświadczenia, niedojrzałości lub niewłaściwej oceny sytuacji. To, czego powinniśmy nauczyć dzieci, to odróżnianie kłamstw „dopuszczalnych” od destrukcyjnych.
Lepiej zapobiegać, niż leczyć
Mało prawdopodobne, że w ogóle unikniemy kłamstw dzieci. Jednak możemy zminimalizować ryzyko, że kłamstwa staną się problemem. Im bardziej budujemy w rodzinie relacje oparte na wzajemnym zaufaniu i szacunku, tym mniej pozostawiamy miejsca na kłamstwo i tym łatwiej poradzimy sobie z nim, jeśli się pojawi. Dziecko, które ufa rodzicom, czuje się akceptowane, wie, że może popełnić błąd, nie będzie potrzebowało kłamstwa. Rodzice, którzy szanują swoje dziecko, nie będą stwarzać sytuacji, w których kłamstwo byłoby dla młodego człowieka kuszącym rozwiązaniem. Takie więzi nie powstają jednak w reakcji na pierwsze kłamstwo, lecz kształtują się poprzez sposób komunikacji z dzieckiem od samego początku relacji. Jeśli chcemy, by nasze dzieci były prawdomówne, sami unikajmy kłamstw. A jeżeli z jakiegoś powodu musimy skłamać w obecności dziecka – wyjaśnijmy mu nasze motywacje.
Starajmy się też nie okłamywać dziecka – lepiej powiedzieć „nie chcę o tym rozmawiać” (najlepiej uzasadniając dlaczego) niż kłamać. W trudnych sprawach możemy być wobec dziecka szczerzy nie wchodząc w szczegóły. Szanujmy prywatność i tajemnice dziecka. Zastanówmy się, czy naprawdę musimy wiedzieć wszystko? Warto ustalić zasady – co koniecznie musimy wiedzieć i dlaczego, a w jakich sprawach młody człowiek ma prawo do sekretów. Tom Ekman – ze swej perspektywy nastolatka – daje rady rodzicom, które warto wziąć pod uwagę: Zrozum. Twoje dzieci będą cię oszukiwać do chwili, w której któreś z was umrze. Nie ma możliwości, żeby się przed tym uchronić. (…) Ale jeżeli stworzysz więcej sytuacji, w których twoje dziecko nie będzie się czuło zmuszone do uciekania się do kłamstw i będzie mogło powiedzieć prawdę, to możesz znacząco ograniczyć skalę zjawiska. I dodaje: Czasami bałem się powiedzieć rodzicom prawdę po prostu dlatego, że byli w złym nastroju, czym czułem się zastraszony. Jedyna rzecz, która mi przychodzi do głowy, żeby powstrzymać dziecko od kłamstw poza domem, to coś, co zapewne robisz już od dawna, ucząc dziecko, co jest dobre, a co złe. (…)
Od najmłodszego wieku warto mówić dziecku, jakie są twoje zapatrywania na kłamstwa, jeżeli chcesz je od nich odwieść. Jak reagować? Kiedy dziecko skłamie, nie reagujmy pochopnie. Zanim podejmiemy decyzję, co dalej, zadajmy sobie kilka pytań: Co ja bym zrobił na miejscu dziecka? Czy poznanie prawdy jest rzeczywiście w tym przypadku istotne i konieczne? Czy wymagając od dziecka wyjawienia prawdy nie wymagamy równocześnie np. złamania lojalności koleżeńskiej, czy wyjawienia cudzej tajemnicy? Przyjrzyjmy się też sobie. Czy nasze zasady nie są zbyt surowe? Czy dyscyplina nie zastępuje w naszym domu zaufania i otwartości? Czy dajemy dziecku prawo do popełniania błędów? Czy dajemy dziecku wystarczająco dużo prywatności? Czy nie jesteśmy nadopiekuńczy? Czy sami nie używamy kłamstw w obecności dziecka? Czy nie robimy czegoś, co zachęca lub zmusza dziecko do kłamstw? Czy kłamstwo może być skutkiem głębszych problemów w domu? A może wynika z wpływu rówieśników? Po takim „rachunku sumienia” będziemy przygotowani do rozmowy. Bo zamiast wściekać się na Juniora, trzeba z nim porozmawiać. Dać mu szansę wytłumaczenia, dlaczego skłamał, opowiedzieć o swoich emocjach z tym związanych. Dziecko może nie być świadome, jak kłamstwo wpływa na zaufanie i jak ważne jest zaufanie w relacjach międzyludzkich. Nawet dorosłym zdarza się nie myśleć o konsekwencjach i utracie zaufania, kiedy uciekają się do kłamstwa. Musimy wytłumaczyć dziecku, dlaczego nie akceptujemy kłamstw, jakie są ich konsekwencje. I zrobić to tak, by dziecko zrozumiało, że prawdomówność nie jest tylko rodzicielskim nakazem, lecz służy wszystkim członkom rodziny z Juniorem włącznie. Mary Ann Mason Ekman – żona Paula i również współautorka książki „Dlaczego dzieci kłamią” – pisze: Eksperci zajmujący się dziećmi są zgodni co do tego, że angażowanie się w walkę mającą na celu zmuszenie dziecka do przyznania się jest najgorszą z możliwych taktyk.
Posługując się przykładem nastolatki, która kłamie usprawiedliwiając swoje spóźnienie do domu, Mary Ann podpowiada: Koncentrując się na przyczynie kłamstwa i znaczeniu określonej godziny powrotu do domu, (rodzic) ma szansę na pogłębienie relacji opartej na zaufaniu. Może powiedzieć: „Naprawdę nie chcę słuchać więcej wymówek, dlaczego nie możesz dotrzeć do domu o umówionej porze. Chodzi o to, że chcę wiedzieć, kiedy wracasz do domu. Martwię się o twoje bezpieczeństwo i muszę wiedzieć, gdzie jesteś. Jeżeli nie dotrzesz do domu na czas, musisz do mnie zadzwonić”. Ważne jest uzasadnienie, dlaczego potrzebujemy uczciwych wyjaśnień oraz podkreślenie, że zaufanie do dziecka jest dla nas równie istotne, co poznanie prawdy. Są oczywiście i takie kłamstwa, w których musimy poznać prawdę, np. ze względu na bezpieczeństwo, czy zdrowie dziecka. To do nas należy właściwe rozpoznanie sytuacji i decyzja, kiedy powinniśmy wcielić się w śledczego, a kiedy lepiej skupić się na budowaniu zaufania. Jeśli kłamstwo zdarzy się dziecku raz czy dwa, nie warto robić z tego afery, choć trzeba o tym porozmawiać. Natomiast jeśli zauważymy, że dziecko kłamie często, że oszukiwanie i nieprawda są jego stałym sposobem na uniknięcie odpowiedzialności czy uzyskanie czegoś, to jest powód do rodzicielskiego niepokoju. Jeśli nie będziemy reagować, Junior prawdopodobnie nadal będzie swobodnie kłamał, ale co ważniejsze – nierozwiązane pozostaną problemy, które są przyczyną takiego postępowania.