Czy żywienie w przedszkolu może istotnie wpływać na zachowanie dzieci? Czy zwykłe przedszkolne śniadanie lub obiad może być sposobem wychowania i nauki samodyscypliny? Czy dzieci po uzyskaniu możliwości samodzielnego decydowania o tym co jedzą będą miały szansę jeść nadal zdrowo? Czy może będą jadły samo masło? Co zrobić, żeby nasze dzieci w szkole czy w dorosłym życiu chciały odżywiać się zdrowo, racjonalnie i przekazywać dobre nawyki żywieniowe w swoich rodzinach?
..są to pytania, które zadawaliśmy sobie kilka lat temu jako rodzice i nauczyciele, poszukując najlepszych metod pracy przedszkola. Dzisiaj jesteśmy bogatsi o wiele wizyt w różnych placówkach w Polsce oraz ponad rok doświadczenia nabytego w trakcie funkcjonowania naszego Przedszkola Montessori w Augustowie. Chcemy Wam opowiedzieć o tym, jak to wygląda u nas i dlaczego zdecydowaliśmy się na taką drogę.
Z czego wynika nasze podejście do jedzenia w przedszkolu?
Jesteśmy przekonani, że jakość jedzenia istotnie wpływa na zdrowie i zachowanie dzieci, zaś sposób organizacji posiłków jest doskonałym polem do ćwiczenia samodyscypliny, przestrzegania zasad społecznych, nawiązywania relacji, przekazywania tradycji, wartości, ćwiczenia się w uważności i wrażliwości na drugiego człowieka.
Rzut oka na zaplecze kuchenne w przedszkolu
W naszym budynku funkcjonuje w pełni wyposażone zaplecze kuchenne ze zmywalnią, przygotowalnią i magazynem. Wszystkie posiłki sporządzane są na miejscu ze świeżych produktów. Korzystamy z zastawy kuchennej dostosowanej rozmiarem do potrzeb dzieci. W trosce o środowisko naturalne i edukację ekologiczną najmłodszych nie występują naczynia jednorazowe. Nasza kuchnia wyposażona jest m.in. w piec konwekcyjno-parowy, który daje możliwość gotowania na parze bez straty substancji odżywczych i witamin, bardzo szybkiego pieczenia czy beztłuszczowego smażenia (nawet 95% mniej tłuszczu niż w tradycyjnym smażeniu).
Przykładamy ogromną wagę do tego, aby jadłospis zawierał wszystkie grupy produktów i ich proporcje zalecane przez ministerstwo zdrowia. Znajduje się w nim dużo owoców, warzyw i kasz. W maksymalnym stopniu ograniczone jest używanie soli, a biały cukier wyeliminowaliśmy praktycznie do zera, tam gdzie słodzenie jest konieczne zastąpiony został miodem. Nie używamy produktów dosładzanych jak soki czy smakowe jogurty. Procesem żywienia kieruje uwielbiana przez dzieci Pani Edyta, posiadająca wieloletnie doświadczenie w wielu zakładach gastronomicznych. To ona pilnuje, żeby jedzenie wychodzące z kuchni było nie tylko smaczne i zdrowe, ale również pięknie podane.
Fakty
W trakcie dnia w naszym przedszkolu dzieci mają możliwość skorzystania z 3 posiłków – śniadania, dwudaniowego obiadu i podwieczorka. Na pierwszy rzut oka nic specjalnego. Jednak już sama organizacja posiłków jest według nas kluczowa, jeśli mają one dobrze spełnić swoją rolę. Śniadanie dostępne jest od 9.00 do 11.00 w formie szwedzkiego stołu, gdzie dzieci same o dowolnie wybranej porze podchodzą i robią sobie kanapki, nakładają jajecznicę, smarują, kroją, nalewają. Przy stoliku śniadaniowym w jednej chwili nie mogą siedzieć więcej niż 3-4 osoby. Mogą zjeść ile chcą, niektóre do śniadania podchodzą 2 lub nawet 3 razy. Po sobie należy przygotować miejsce kolejnej osobie, a co za tym idzie: pozmywać naczynia w dostosowanym aneksie kuchennym, odnieść na miejsce talerz, sprzątnąć ewentualne resztki czy rozlaną wodę. Gdy czegoś zabraknie wyznaczona osoba może pójść do kuchni po dokładkę.
Po powrocie z codziennego pobytu na podwórzu dyżurni przygotowują salę na wspólny obiad. Rozkładają talerze, sztućce, szklanki, liczą dzieci, sprawdzają kogo nie ma i kto będzie gdzie siedział. Na tym poziomie to ogromne logistyczne przedsięwzięcie, dlatego w naszych mieszanych wiekowo grupach zazwyczaj 3 latkowi jako drugi dyżurny towarzyszy dziecko 4 lub 5 letnie. Jedzenie przyjeżdża z kuchni w małych garnuszkach, na półmiskach i w miseczkach, z których każde dziecko samo nakłada na swój talerz tyle ile potrzebuje. Jeśli ktoś z zapomnienia zaczyna nakładać sobie więcej niż to wynika z jego możliwości, nauczyciel pyta czy jest pewien, że aż tyle zje, nie chcemy przecież, żeby komuś zabrakło. Zazwyczaj jednak nauczyciel nie zdąży zareagować, inne dzieci szybciej zwrócą mu na to uwagę. Zanim przystąpimy do jedzenia, dzieci śpiewają modlitwę, której kształt wyszedł od nich samych. Już w zeszłym roku tradycja ta została przeniesiona do przedszkola z domów rodzin, w których żywo funkcjonowała. Często w trakcie jedzenia słychać „poproszę sałatkę”, „czy zostało jeszcze trochę zupy?”, „czy mógłbyś mi nalać wody? Ja jeszcze sam nie umiem”. Jednak nie są to zwroty do biegającego nad dziećmi nauczyciela, a komunikaty, które dzieci wypowiadają do siebie. Po skończonym obiedzie każdy zrzuca resztki do przeznaczonego na to pojemnika i odnosi naczynia na miejsce, w razie potrzeby sprzątamy po sobie. Około 15:00 na salę wjeżdża posiłek, który zazwyczaj budzi najwięcej emocji. Podwieczorek w naszym przedszkolu często jest okazją do testowania zupełnie nieznanych dzieciom smaków. To wtedy na stołach pojawiają się humus, seler naciowy, awokado, mango, ciasto marchewkowe czy desery z kaszy jaglanej. Rzadkością nie są też koktajle owocowo warzywne czy tzw. smoothies z jarmużem, bazylią czy szpinakiem.
Dlaczego tak to zorganizowaliśmy?
Z jednej strony o wybranym modelu żywienia decydują względy praktyczne. Część dzieci zjada śniadanie w domu przed wyjściem i zaczyna być głodna dopiero po 10.00, zdarzają się takie, które przychodzą do przedszkola bez śniadania, nawet nie dlatego, że rodzice się spieszyli, po prostu nie każde dziecko odczuwa głód zaraz po obudzeniu. Dwugodzinne śniadanie pozwala na wyrównanie tych indywidualnych różnic i potrzeb i dobre przygotowanie się na wyjście na podwórze, które może trwać nawet do dwóch godzin. Ograniczona liczba jednocześnie jedzących powoduje, że śniadanie spożywane jest we względnej ciszy, bez zakłócania indywidualnej pracy innych dzieci w sali. Zaś samo danie dzieciom możliwości odczucia głodu jest jednym z pierwszych warunków nauki samodzielności w odżywianiu.
Z drugiej strony staramy się wykorzystać ogromny potencjał wychowawczo-rozwojowy wynikający ze wspólnego jedzenia. Codziennie zauważamy na własne oczy, że okazja do swobodnego, nieprzymuszonego spożywania wspólnych posiłków skutkuje tym, że dzieci zauważają siebie nawzajem, zaczynają dostrzegać swoje potrzeby i zależność od siebie. Mamy wrażenie, że część swobodnych dyskusji przy jedzeniu mogłaby być podstawą do stworzenia audycji radiowej. Dzieci mając możliwość samodzielnego zdecydowania o zjedzeniu czegoś, jedzą chętniej. Rozszerza się ich wachlarz spożywanych produktów, interesują się tym co spożywają. Ale wracając na ziemię… Czy nasze dzieci zawsze wszystko jedzą? Oczywiście nie. Niektóre nie lubią sosu, inne zupy pomidorowej, a inne marchewki. Czy w naszej młodości było inaczej? Pamiętacie być może zakopywanie mięsa czy surówki pod ziemniakami dlatego tylko, że Pani kazała zjeść mięso i surówkę. Pomocą w rozwiązaniu problemu niejadków nie było też upokorzenie, które spotykało dzieci, złapane na oszustwie. Nie chcemy uczyć dzieci postaw pielęgnujących kłamanie czy marnowanie jedzenia. Dzieci, które otrzymują możliwość zamiast przymusu zaczynają zadawać pytania np. o to z czego będzie więcej energii albo, co jest zdrowsze. W innej sytuacji łatwo sobie wyobrazić „Co mnie obchodzi energia i zdrowie, skoro i tak muszę to zjeść?!” Kiedy rozwojowi nawyków żywieniowych towarzyszy swobodna obserwacja innych dzieci poznających nowy smak, wzrasta odwaga spróbowania czegoś nowego. Dużo łatwiej o takie sytuacje w grupie zróżnicowanej wiekowo, kiedy starsze dzieci mają zazwyczaj szerszy wachlarz spożywanych produktów. Nieodzownym wsparciem są rodzice, którzy wystarczy, że czasem przestaną przypominać o tym, że dziecko czegoś nie lubi, aby pojawiła się w nim chęć na spróbowanie. W końcu upodobania dzieci w wieku 1-6 lat potrafią zmieniać się wielokrotnie.
Powrót do korzeni
Posiłki w naszej kulturze i tradycji od setek lat pełnią formę spotkania, wspólnej celebracji, zawierają element wdzięczności za „Chleb nasz powszedni”. Chcemy aby również w naszym przedszkolu stół pozwalał na spotkanie, wsparcie potrzebującego, służbę dla innych, zauważenie siebie nawzajem, pocieszenie czy nawiązanie więzi. Jesteśmy przekonani, że wartości, które chcemy przekazać naszym przedszkolakom muszą wyrażać się również w naszych czynach i sposobie organizacji samego przedszkola, niezależnie czy dzieci akurat pracują w skupieniu, są na spacerze czy spożywają posiłek.
Widzisz sens? Podziel się z innymi!